RADOSNY I TWÓRCZY CZAS
Młodzi ludzie odwiedzili, podczas ferii które minęły, różne ciekawe miejsca. Czasami do placówki, w której miło spędzali czas zimowego wypoczynku, przychodziły ciekawe osoby. Tak też było w Radymnie.
Od 2 do 13 lutego 2015 r. ponad trzydzieścioro dzieci przeżywało ferie w świetlicy Stowarzyszenia Profilaktyki i Wspierania Rozwoju Osobowości Dzieci i Młodzieży „Wzrastanie” w Radymnie. Pod opieką doświadczonego wychowawcy oraz wolontariuszy odwiedzały ciekawe miejsca i poznawały interesujących ludzi.
Już poniedziałkowe rozpoczęcie zimowiska dostarczyło wielu emocji. „Zostaliśmy podzielni na grupy, które otrzymały nazwę. Każdy dzień naszego zimowiska rozpoczynał się zabawą, a później mieliśmy różne zajęcia” – opowiada Kamil
„Pamiętam, że na początku, 2 lutego, odwiedziliśmy Siostry Służebniczki w dniu Życia Konsekrowanego. Następne dni przyniosły wyjścia do hali i różne rozgrywki sportowe. Ja najbardziej lubiłam grę w dwa ognie” – wspomina Amelka.
Nowy dzień i kolejne atrakcje. Coraz to inne osoby, pod opieką pani Lucynki, wykonywały drobne czynności niezbędne do przygotowania śniadania.. Niektórzy chodzili nawet na zakupy do pobliskiego sklepu pani Marty Kania. „Byliśmy szczęśliwi, gdy udało nam się zrobić wszystko dobrze oraz estetycznie i oczywiście otrzymać pochwałę od naszej pani” – podkreśla Wiktoria. "Kolejną atrakcją były podchody z różnymi zdaniami i poszukiwanie słodkiego skarbu"- dzieli się wrażeniami Dobrusia.
„W drugim tygodniu ferii korzystaliśmy z uroków zimy i przez dwa dni wychodziliśmy na sanki. Niektórzy z nas to nawet lepili małe bałwanki” - dodaje Weronika . Zapytana o wrażenia z ferii Emilka dodała: "Byliśmy też w Urzędzie Miasta i spotkaliśmy się z Burmistrzem Radymna panem Krzysztofem Romanem. Zadawaliśmy dużo pytań, a pan burmistrz odpowiadał na nie. Na zakończenie zostaliśmy poczęstowani cukierkami".
„Były też spotkania z zaproszonymi gośćmi. Jednym z nich był zaprzyjaźniony z naszą świetlicą w Przemyślu i Radymnie strażak Zdzisław Wójcik wiceprezes Oddziału Rejonowego Polskiego Czerwonego Krzyża w Jarosławiu, prezes klubu Honorowych Dawców Krwi PCK „Płomyk” działającego od 28 lat przy Straży Pożarnej w Przemyślu” – zaznacza gimnazjalistka Anna.
To prawda. Odpowiadając na zaproszenie kierownik zimowiska pani Lucyny Misińskiej przybyłem do świetlicy w Radymnie 9 lutego. Z radością podzieliłem się, z bardzo aktywnymi słuchaczami, wiedzą i doświadczeniem na temat bezpieczeństwa, nie tylko pożarowego oraz krwiodawstwa. Przypomniałem także m.in., że nigdy nie wolno ślizgać się po lodzie na rzece czy stawie, nigdy nie wolno wbiegać na lód, który już się pod kimś załamał. Jeśli ktoś znajdzie się w sytuacji, że lód zaczyna pękać, powinien położyć się na nim – to rozłoży ciężar ciała, a jeśli chce pomóc poszkodowanemu, pod którym załamał się lód, winien posłużyć się drabiną, deską, a osobie ratowanej podać długi przedmiot – gałąź, linę, deskę, szalik. Przestrzegałem też przed robieniem na chodniku ślizgawek, które stanowią zagrożenie dla wszystkich. Łatwo złamać nogę czy rękę. Zachęciłem do udzielania pomocy osobom starszym, którym trudno poruszać się w warunkach zimowych.
Zasygnalizowałem także temat dawstwa organów i szpiku. Część wolontariuszy, po zaprezentowaniu przeze mnie własnych dokumentów - Identyfikacyjnej Karty Grupy Krwi, karty I.C.E. oraz „Oświadczenia woli” zdecydowała się na wypełnienie „Oświadczenia woli” oraz oddanie honorowo krwi, tuż po ukończeniu 18 roku życia.
Po przeprowadzeniu konkursu wiedzy na powyższe tematy, z radością przekazałem młodzieży, m.in. ulotki, pamiątkowe kalendarze i kalendarzyki tematycznie nawiązujące do omawianych zagadnień.
„Chyba zostanę strażakiem. Myślałem o tym po spotkaniu z panem Zdzisławem” – wyznaje Albert. „Zapamiętaliśmy, że należy podać adres miejsca pożaru, jeśli telefonujemy w tej sprawie do straży pożarnej, oraz że krew możemy oddać zaraz po ukończeniu 18 lat” – z dumą w głosie podkreślają Oskar i Robert.
„Takie spotkanie są ważne, choćby dlatego żeby dzieci nie bały się reagować, kiedy są świadkami wypadków, wiedziały, jak się zachować i w jaki sposób pomóc poszkodowanemu” – stwierdza pani Lucyna.
„Nikt nie chciał myśleć, że to fajne zimowisko się skończy. Niestety skończyło się, ale było bardzo super. Takie ferie są o wiele lepsze, niż spędzanie czasu w domu przed komputerem” - podkreśla Karolina.
Zimowiskiem kierowała pani Lucyna Misińska. Jej 20-letnie doświadczenie bardzo przydało się w pracy z dziećmi. Posługę wolontariusza pełnił Kacper Studziński. Pomocą służyły też gimnazjalistki Wiktoria, Angelika, Anna i Dagmara. „Dzieci przychodziły na kilka godzin dziennie. Do wyboru miały sporo zajęć. Największą popularnością cieszyły się zabawy integracyjne, zajęcia plastyczne i oczywiście biwak z noclegiem na zakończenie ferii” – opowiada Kacper.
Czas tego „zgrupowania” ujawnił ukryte talenty dzieci. Na przykład Miłosz wykonał piękny pejzaż zimowy, Wiktoria posiada zdolności taneczne, a Jakub interesuje się muzyką i ładnie śpiewa.
Dobrze, że są wolontariusze, którzy chętnie poświęcają czas i serce dla młodych, wchodzących dopiero w życie, ludzi. Należy wierzyć, że tak, jak kamień rzucony wodę zatacza coraz szersze kręgi, tak dobro, które zrodziło się podczas tego zimowiska, będzie się stale rozprzestrzeniać.
Tekst Zdzisław Wójcik, zdjęcia Kacper Studziński, ostatnia fotografia Lucyna Misińska
Od 2 do 13 lutego 2015 r. ponad trzydzieścioro dzieci przeżywało ferie w świetlicy Stowarzyszenia Profilaktyki i Wspierania Rozwoju Osobowości Dzieci i Młodzieży „Wzrastanie” w Radymnie. Pod opieką doświadczonego wychowawcy oraz wolontariuszy odwiedzały ciekawe miejsca i poznawały interesujących ludzi.
Już poniedziałkowe rozpoczęcie zimowiska dostarczyło wielu emocji. „Zostaliśmy podzielni na grupy, które otrzymały nazwę. Każdy dzień naszego zimowiska rozpoczynał się zabawą, a później mieliśmy różne zajęcia” – opowiada Kamil
„Pamiętam, że na początku, 2 lutego, odwiedziliśmy Siostry Służebniczki w dniu Życia Konsekrowanego. Następne dni przyniosły wyjścia do hali i różne rozgrywki sportowe. Ja najbardziej lubiłam grę w dwa ognie” – wspomina Amelka.
Nowy dzień i kolejne atrakcje. Coraz to inne osoby, pod opieką pani Lucynki, wykonywały drobne czynności niezbędne do przygotowania śniadania.. Niektórzy chodzili nawet na zakupy do pobliskiego sklepu pani Marty Kania. „Byliśmy szczęśliwi, gdy udało nam się zrobić wszystko dobrze oraz estetycznie i oczywiście otrzymać pochwałę od naszej pani” – podkreśla Wiktoria. "Kolejną atrakcją były podchody z różnymi zdaniami i poszukiwanie słodkiego skarbu"- dzieli się wrażeniami Dobrusia.
„W drugim tygodniu ferii korzystaliśmy z uroków zimy i przez dwa dni wychodziliśmy na sanki. Niektórzy z nas to nawet lepili małe bałwanki” - dodaje Weronika . Zapytana o wrażenia z ferii Emilka dodała: "Byliśmy też w Urzędzie Miasta i spotkaliśmy się z Burmistrzem Radymna panem Krzysztofem Romanem. Zadawaliśmy dużo pytań, a pan burmistrz odpowiadał na nie. Na zakończenie zostaliśmy poczęstowani cukierkami".
„Były też spotkania z zaproszonymi gośćmi. Jednym z nich był zaprzyjaźniony z naszą świetlicą w Przemyślu i Radymnie strażak Zdzisław Wójcik wiceprezes Oddziału Rejonowego Polskiego Czerwonego Krzyża w Jarosławiu, prezes klubu Honorowych Dawców Krwi PCK „Płomyk” działającego od 28 lat przy Straży Pożarnej w Przemyślu” – zaznacza gimnazjalistka Anna.
To prawda. Odpowiadając na zaproszenie kierownik zimowiska pani Lucyny Misińskiej przybyłem do świetlicy w Radymnie 9 lutego. Z radością podzieliłem się, z bardzo aktywnymi słuchaczami, wiedzą i doświadczeniem na temat bezpieczeństwa, nie tylko pożarowego oraz krwiodawstwa. Przypomniałem także m.in., że nigdy nie wolno ślizgać się po lodzie na rzece czy stawie, nigdy nie wolno wbiegać na lód, który już się pod kimś załamał. Jeśli ktoś znajdzie się w sytuacji, że lód zaczyna pękać, powinien położyć się na nim – to rozłoży ciężar ciała, a jeśli chce pomóc poszkodowanemu, pod którym załamał się lód, winien posłużyć się drabiną, deską, a osobie ratowanej podać długi przedmiot – gałąź, linę, deskę, szalik. Przestrzegałem też przed robieniem na chodniku ślizgawek, które stanowią zagrożenie dla wszystkich. Łatwo złamać nogę czy rękę. Zachęciłem do udzielania pomocy osobom starszym, którym trudno poruszać się w warunkach zimowych.
Zasygnalizowałem także temat dawstwa organów i szpiku. Część wolontariuszy, po zaprezentowaniu przeze mnie własnych dokumentów - Identyfikacyjnej Karty Grupy Krwi, karty I.C.E. oraz „Oświadczenia woli” zdecydowała się na wypełnienie „Oświadczenia woli” oraz oddanie honorowo krwi, tuż po ukończeniu 18 roku życia.
Po przeprowadzeniu konkursu wiedzy na powyższe tematy, z radością przekazałem młodzieży, m.in. ulotki, pamiątkowe kalendarze i kalendarzyki tematycznie nawiązujące do omawianych zagadnień.
„Chyba zostanę strażakiem. Myślałem o tym po spotkaniu z panem Zdzisławem” – wyznaje Albert. „Zapamiętaliśmy, że należy podać adres miejsca pożaru, jeśli telefonujemy w tej sprawie do straży pożarnej, oraz że krew możemy oddać zaraz po ukończeniu 18 lat” – z dumą w głosie podkreślają Oskar i Robert.
„Takie spotkanie są ważne, choćby dlatego żeby dzieci nie bały się reagować, kiedy są świadkami wypadków, wiedziały, jak się zachować i w jaki sposób pomóc poszkodowanemu” – stwierdza pani Lucyna.
„Nikt nie chciał myśleć, że to fajne zimowisko się skończy. Niestety skończyło się, ale było bardzo super. Takie ferie są o wiele lepsze, niż spędzanie czasu w domu przed komputerem” - podkreśla Karolina.
Zimowiskiem kierowała pani Lucyna Misińska. Jej 20-letnie doświadczenie bardzo przydało się w pracy z dziećmi. Posługę wolontariusza pełnił Kacper Studziński. Pomocą służyły też gimnazjalistki Wiktoria, Angelika, Anna i Dagmara. „Dzieci przychodziły na kilka godzin dziennie. Do wyboru miały sporo zajęć. Największą popularnością cieszyły się zabawy integracyjne, zajęcia plastyczne i oczywiście biwak z noclegiem na zakończenie ferii” – opowiada Kacper.
Czas tego „zgrupowania” ujawnił ukryte talenty dzieci. Na przykład Miłosz wykonał piękny pejzaż zimowy, Wiktoria posiada zdolności taneczne, a Jakub interesuje się muzyką i ładnie śpiewa.
Dobrze, że są wolontariusze, którzy chętnie poświęcają czas i serce dla młodych, wchodzących dopiero w życie, ludzi. Należy wierzyć, że tak, jak kamień rzucony wodę zatacza coraz szersze kręgi, tak dobro, które zrodziło się podczas tego zimowiska, będzie się stale rozprzestrzeniać.
Tekst Zdzisław Wójcik, zdjęcia Kacper Studziński, ostatnia fotografia Lucyna Misińska