NIEZWYKŁA PRZYGODA
Dobry świat, w którym nadrzędne są takie wartości jak: wiara, rodzina, miłość bliźniego, przyzwoitość, patriotyzm, istnieje! Blisko nas.
Z druhnami Anitą Wojnarowicz, Pamelą Stopa i Aleksandrą Kazienko z OSP w Medyce, Kniażycach i Krasiczynie - powiat przemyski, województwo podkarpackie, rozmawia Zdzisław Wójcik.
Z.W.: Kiedy pierwszy raz usłyszałaś o OSP?
A.W: Pierwszy raz o OSP usłyszałam mając 15 lat, aczkolwiek śmiało można rzec, że w miejscowości, w której mieszkam od wielu lat prężnie działa OSP. Przez uczestnictwo w uroczystościach odbywających się na terenie wsi, gminne zawody strażackie, liczne akcje ratowniczo-gaśnicze, dane mi było słyszeć o tej jednostce od dawna.
P.S.: W zasadzie o OSP słyszałam od dzieciństwa. Mój dziadek Józef był wiernym działaczem OSP Kniażyce. Przez jakiś czas pełnił funkcję prezesa. Gdy byłam mała, dziadek często zabierał mnie i moich kuzynów do remizy. Tam godzinami zachwycaliśmy się wozem strażackim i sprzętem, którego było sporo.
A.K.: Nie było momentu, żebym nie wiedziała o jej działalności. Od kiedy pamiętam, tata był prezesem OSP w Krasiczynie, co za tym idzie wychowałam się w duchu niesienia pomocy innym. Już jako przedszkolak prosiłam tatę, żeby zabierał mnie ze sobą na zawody strażackie. Uwielbiałam podziwiać to widowisko. Lubiłam też usiąść za kółkiem wozu strażackiego, choć z reguły to chłopcy bardziej palą się do tego. Mnie to nie przeszkadzało, czułam dumę z tego, iż mój tata jest strażakiem. Sama także bardzo chciałam uczestniczyć w tej niezwykłej działalności.
Z.W.: Ile miałaś lat, gdy wstąpiłaś do tej organizacji?
A.W.: Siedemnaście. Pasją zarazili mnie starsi znajomi, m. in. obecny prezes OSP Medyka Dawid Chachura, który zaprosił mnie na spotkanie członkowskie. Druh Dawid pełni służbę w Komendzie Miejskiej PSP w Przemyślu, w Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej. Strażakiem zawodowym w tej Jednostce jest także członek naszej OSP druh Michał Szydłowski, który chętnie dzieli się z nami bogatym doświadczeniem zawodowym. Wiem, że druh Michał jest zasłużonym krwiodawcą i należy do klubu HDK PCK „Płomyk” przy KM PSP. Miałam wiele obaw przed wstąpieniem w szeregi OSP, ale moja odwaga zwyciężyła. Coraz częściej zaczęłam spędzać czas w remizie, w której gromadziło się wielu młodych strażaków oraz starszych wiekiem.
P.S.: Pierwsze zawody sportowo-pożarnicze, w których brałam udział odbyły się gdy miałam 16 lat. Właściwie to była data wstąpienia do organizacji. Natomiast po uzyskaniu pełnoletniości i złożeniu przyrzeczenia, stałam się druhną. Do działania inspiruje mnie postawa druha Aleksandra Dzimiry, który jest Komendantem Gminnym ZOSP RP Gminy Fredropol, sołtysem sołectwa Kniażyce, wiceprezes Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Kniażyc, honorowym dawcą krwi. Druh Dzimira udziela Oddziałowi Rejonowemu PCK w Przemyślu znaczącej pomocy podczas corocznych pielgrzymek HDK PCK do Kalwarii Pacławskiej oraz spotkań integracyjnych krwiodawców z Podkarpacia.
A.K.: Od mniej więcej 14-go roku życia świadomie chciałam zasilić szeregi OSP. Podczas wakacji w 2012 r. wyjechałam na obóz Młodzieżowych Drużyn Pożarniczych. Podobnie było przez kolejne 3 lata. Zdobyłam wiedzę i doświadczenie. Miło wspominam ten okres. W tym czasie wstąpiłam do OSP w Krasiczynie. Po ukończeniu 16-go roku życia, zdobyłam brązową, srebrną i złotą odznakę MDP. Na ostatnim obozie byłam Dowódcą Sekcji Dziewcząt. Co mi to dało? Zdobyłam nowe doświadczenia, sprawdziłam się w roli dowódcy.
Z.W.: Co wpłynęło na chęć zdobycia odpowiedniego przeszkolenia uprawniającego do udziału w akcjach ratowniczo-gaśniczych?
A.W.: Przebywanie w gronie strażaków, którzy już byli po licznych szkoleniach i kursach, co pozwalało im na udział w akcjach. Dzięki ich opowieściom o zdarzeniach, jakie miały miejsca i ich bogatemu doświadczeniu, bez chwili zastanowienia podjęłam decyzję, że chcę być taka, jak oni i bez przeszkód nieść pomoc innym. Po osiągnięciu pełnoletniości, ukończyłam stosowne szkolenia. Po tym już mogłam bezpośrednio uczestniczyć w akcjach ratowniczo-gaśniczych. Postanowiłam też zostać Honorowym Dawcą Krwi. Moje oddanie się działalności w straży, w dużym stopniu przyczyniło się do poznania mojej drugiej „połówki” – druha Grzegorza Karasia, z którym wspólnie dzielimy jedną pasję – zamiłowanie do pożarnictwa. Na moim przykładzie powiedzieć można, że poprawnym stwierdzeniem jest, że straż łączy ludzi.
P.S.: Pod koniec gimnazjum, gdy trzeba było zdecydować o szkole średniej, poczułam, że służby mundurowe to jest to, co chcę robić w życiu. Brałam pod uwagę chęć pracy jako zawodowy strażak, dlatego też gdy pojawiła się propozycja szkolenia uprawniającego do udziału w akcjach ratowniczo-gaśniczych, nawet się nie zastanawiałam nad udziałem.
A.K.: Niestety, nie miałam jeszcze okazji odbyć odpowiedniego przeszkolenia, gdyż dopiero w ub. roku skończyłam 18 lat. Myślę o tym i jak tylko nadarzy się okazja, to odbędę stosowne kursy.
Z.W.: Jakie było pierwsze zdarzenie, w którym pomagałaś potrzebującym?
A.W.: Hm… pierwszą akcją, w której w pełni uczestniczyłam była powódź w Ropczycach, kilka lat temu. Słysząc dźwięk syreny w ciągu kilku sekund zebrałam się i wybiegłam z domu. Nie spodziewałam się, że będzie to tak poważna akcja. Każdy alarm powoduje przyspieszone bicie serca i zawsze towarzyszy mi adrenalina. Przyjeżdżając na miejsce i widząc straty powodziowe podjęliśmy szereg działań. Z racji tego, że byłam jedyną przedstawicielką płci pięknej (śmiech) myślałam, że ominą mnie prace, typu wypełnianie worków piaskiem, z których były tworzone wały powodziowe. Niestety nie było taryfy ulgowej i musiałam robić to, co mężczyźni. Troszkę się nadźwigałam, gdyż jeden taki worek ważył ok. 25 kg. Nie było łatwo, ale z perspektywy czasu wiem, że było mi to potrzebne. Nie zraziło mnie do bycia dalej w straży, a nawet jeszcze bardziej mnie wciągnęło. Akcja trwała 24 godziny. Wróciłam wykończona, ale zadowolona, że moja praca przyczyniła się do niesienia pomocy tym, którzy ucierpieli w tej klęsce żywiołowej.
P.S.: Niestety nie brałam jeszcze udziału w żadnej akcji ratowniczej. Pierwsza styczność z działalnością OSP to były gminne zawody sportowo-pożarnicze, gdzie z drużyną wywalczyłyśmy pierwsze miejsce. Ten awans zapewnił nam udział w powiatowych zawodach. Nasze największe osiągnięcie to uczestnictwo w wojewódzkich zawodach w Nowej Dębie. Niestety nie udało nam się wygrać. Obecnie już nie startuję, lecz chętnie pomagam młodszym drużynom w ćwiczeniach. Lubię pomagać potrzebującym, dlatego rozpoczęłam już przygodę z honorowym krwiodawstwem. Noszę też przy sobie „Oświadczenie woli”. Zachęcam wszystkich do tego, ponieważ jest to bardzo szczytny cel. Myślę też o zarejestrowaniu się jako potencjalny dawca szpiku kostnego.
A.K.: Już jako niespełna 10-cio latka, podczas organizacji corocznych zebrań sprawozdawczych w OSP Krasiczyn, zawsze chciałam pomagać mamie, która też jest druhną w naszej OSP, pełni funkcję kronikarza, jest także prezesem klubu HDK PCK „Dar krwi” działającego u nas. od 2010 r.. W czym chciałam pomagać? Zwłaszcza w sprawach związanych z gastronomią. Widząc duże zaangażowanie mamy i taty w działalności społeczną, również czułam potrzebę zrobienia czegoś dla ogółu społeczeństwa. Na tamten czas było to jedyne zajęcie jakie mogłam wykonywać i w ten sposób, choć po części, uczestniczyć w życiu OSP. Wiadomo, że z uwagi na mój wiek zbyt wiele nie zdziałałam. Z czasem to się zmieniło i mogłam sprawniej oraz więcej pomagać.
Z.W.: Jak rodzina reaguje na Twoje wyjazdy?
A.W.: Z początku byli przeciwni, ale po osiągnięciu przeze mnie pełnoletniości nie mieli wiele do gadaniaJ Na dźwięk syreny wszyscy domownicy uciekają po kątach, bo robię w domu duże zamieszanie. Zdarzało się nawet, że staranowałam kogoś po drodze, żeby tylko być jak najszybciej przed remizą. Wiadomo, że są pełni obaw, gdy wyjeżdżam na akcje zwłaszcza, że są to same poważne wyjazdy w ostatnim czasie. Nigdy nie wiemy co nas czeka na miejscu. Sama jestem pełna obaw ponieważ często zdarza się, że z małej akcji robi się duża.
P.S.: Rodzina wspiera mnie w moich działaniach. Myślę, że są nawet dumni z tego, co robię. Raczej nie byli zdziwieni z mojego wstąpienia do OSP, ponieważ wiedzieli czym się interesuję i co chcę robić w życiu.
A.K.: Jeszcze nie wyjeżdżam do zdarzeń.
Z.W.: Czy pełniona społecznie służba daje Ci satysfakcję?
A.W.: Tak. Od dziecka chciałam nosić mundur i noszęJ. Lubię pomagać ludziom, choć nie zawsze wychodzi mi to na dobre… ale w życiu tak bywa. Lubię, gdy widać efekty mojej pracy. Cieszy mnie, gdy spotykamy życzliwych ludzi, którzy nie muszą nam dziękować, bo to przecież nasz obowiązek, ale mimo wszystko podchodzą i dziękują… to jest fajne. Nawiązując do powodzi – możliwość pomocy w takich sytuacjach, w których ludzie stracili niekiedy dorobek życia, daje bardzo dużą satysfakcję. Należę do OSP w Medyce od 1 września 2007 r.( leci dziewiąty rok). Jako strażak biorę udział w akcjach ratowniczo – gaśniczych; posiadam szkolenie strażaków ratowników OSP, szkolenie dowódców OSP, szkolenie z zakresu ratownictwa technicznego dla strażaków ratowników OSP. Jeśli chodzi o oddawanie krwi, mimo tego, że wielu ludzi mi to odradza, nie mam zamiaru zaprzestać tej pięknej działalności, zwłaszcza, że mam grupę krwi 0 Rh-, której często brakuje w banku krwi. Oddaję krew regularnie. Mam już na swoim koncie ponad 10 l. Jestem zasłużoną honorową dawczynią krwi. To daje mi ogromną satysfakcję. Połowa druhen i druhów z mojej jednostki oddaje honorowo krew. Należymy do klubu HDK PCK :”Ogniki”, który działa od 11 lat. Prezesem klubu jest zasłużony krwiodawca druh Daniel Nuckowski. Jestem również zarejestrowana jako potencjalny dawca szpiku kostnego, posiadam „Oświadczenie woli”. Cieszę się, że od lat mogę jeździć z druhnami i druhami do Kalwarii Pacławskiej, gdzie odbywają się Podkarpackie Pielgrzymki OSP i PSP.
P.S.: Oczywiście, że tak. Pomoc ludziom i ich wdzięczność za jej otrzymanie zawsze daje satysfakcję. Jako jednostka pomagamy również przy organizacji czy zabezpieczeniu różnych imprez m.in. kulturalnych oraz wydarzeń w naszej wsi, także z udziałem wiernych . Nie zapominam dziękować za dar mojej służby bliźniemu. Od wielu lat jeździmy jako strażacy do naszej Matki Bożej Kalwaryjskiej wyrazić wdzięczność za opiekę i prosić o dalszą pomoc w tej posłudze. Pięknym spotkaniem strażaków ochotników i zawodowych jest coroczna Podkarpacka Pielgrzymka do Kalwarii Pacławskiej.
A.K.: Myślę, że nie ma lepszego powodu do czucia się spełnionym niż myśl, że pomogło się potrzebującej osobie. Działalność społeczna jest dla mnie czymś bardzo ważnym. Od czasów „podstawówki” mocno się w nią angażuję i bardzo to lubię, choć czasami dobro ogółu wymaga wielu poświęceń. Wiem to i z obserwacji rodziców i z własnego doświadczenia, gdyż w ub. roku szkolnym pełniłam funkcję przewodniczącej Samorządu Uczniowskiego II LO im. Kazimierza Morawskiego w Przemyślu. Cieszę się z tego, że co roku wyjeżdżamy do Kalwarii Pacławskiej na Podkarpacką Pielgrzymkę Strażaków. Kiedyś byłam nawet w poczcie sztandarowym. W tym roku planuję oddać krew. „Oświadczenie woli” mam przy sobie. O zarejestrowaniu się jako potencjalny dawca szpiku myślę.
Z.W.: Jakie masz zainteresowania?
A.W.: Interesuje mnie wszystko co jest związane ze Strażą PożarnąJ Krótko i na temat (śmiech). W międzyczasie lubię usiąść z dobrą książką i na chwilę oderwać się od rzeczywistości.
P.S.: Lubię podróżować, poznawać nowe miejsca, nowych ludzi. Lubię chodzić po górach i podziwiać piękne widoki. Chętnie spotykam się ze znajomymi, z którymi organizujemy sobie wypady na narty, rowery czy gramy w piłkę siatkową.
A.K.: Interesuję się sztuką oraz nie wyobrażam sobie życia bez ołówka, czy pędzla w ręce,. Tworzenie prac artystycznych pozwala mi się odprężyć i przelać na papier to, co mam do powiedzenia. W Ogólnopolskim Konkursie Plastycznym „Zapobiegajmy Pożarom”, w eliminacjach wojewódzkich w roku 2014 zdobyłam III miejsce, rok później wyróżnienie. W 2015 r. uczestniczyłam w Warsztatach Artystycznych w Supraślu, zorganizowanych przez Zarząd Główny ZOSP RP. Jestem Laureatką. konkursu „Krokusy 2013” – XI Spotkania Profilaktyczne. Otrzymałam tam nagrodę za wykonany przeze mnie komiks, w kategorii dowolnej, pod tytułem: „Niespodzianka”. Komiks przedstawia historię dziewczyny, która popadła w nałóg narkotykowy, co doprowadziła ją do śmierci. W wolnych chwilach również biegam. W biegu ulicznym „Przemyska Dycha” w kategorii OSP - Kobiet w roku 2014 r. zdobyłam III miejsce, a w 2015 r. uplasowałam się na IV pozycji. Bieganie sprawia mi satysfakcję, że muszę pokonywać własne słabości. Udowadniam też sobie, że ciężką pracą można zdobyć wiele. To co osiągniemy, zdziałamy, zależy tylko i wyłącznie od nas samych. Możemy przenosić góry, jeśli tylko znajdziemy w sobie siłę i przede wszystkim chęć działania.
Z.W.: Twoje plany na przyszłość.
A.W.: W przyszłości zamierzam poszerzać swoje kwalifikację biorąc udział we wszystkich możliwych kursach i szkoleniach, które otworzą przede mną drogę rozwoju zawodowego.
P.S.: Znaleźć pracę, która byłaby związana z pomocą innym ludziom, najchętniej w służbach mundurowych. Oczywiście dalej chcę działać w OSP.
A.K.: Obecnie jestem przed napisaniem najważniejszego dla mnie, jak dotąd, egzaminu, matury. Po zakończeniu szkoły planuję kontynuować naukę na studiach. Będzie to architektura lub architekturA wnętrz. W przyszłości chciałabym łączyć przyjemne z pożytecznym, zarabiać, lecz również, wykonywać mój zawód z pasją. Myślę, że obrany przeze mnie kierunek da mi tę możliwość. Z pewnością nie porzucę również działalności społecznej, gdyż od zawsze mi towarzyszyła, a w chwilach, wolnych, czy wymagających odstresowania, pewnie nadal będę „wskakiwać” w adidasy i ruszać przed siebie.
Z.W.: Twoja dewiza życiowa.
A.W.: „Pamiętaj, że wszystko, co uczynisz w życiu, zostawi jakiś ślad. Dlatego miej świadomość tego, co robisz”.
P.S.: „Trzeba być sobą i brać życie pełnymi garściami. Nie udawajmy ludzi, którymi nie jesteśmy, bo krzywdzimy samych siebie, a często też innych”.
A.K.: „To, że urodziłeś się jaskółką nie oznacza, że nie możesz latać jak orzeł, nadal nią będąc”.
Z.W.: Dziękuję za rozmowę i życzę pomyślności w życiu prywatnym i w społecznej służbie.
Słowa pouczają, przykłady pociągają. Ktoś kiedyś powiedział: „Świeca nic nie traci, jeżeli służy do zapalenia innej”. Kornel Makuszyński mówił: „Mądrym być to wielka sztuka, ale dobrym jeszcze większa”.
Z okazji Dnia Kobiet, w imieniu mł. bryg. Daniela Dryniaka pełniącego obowiązki Komendanta Miejskiego PSP w Przemyślu życzę wszystkim Paniom, aby ukazywały świat wartości własnym przykładem, aby nigdy nie zabrakło Wam zapału w służbie bliźniemu, a czynione przez Was dobro zachęcało dziewczęta do wstępowania w szeregi OSP.
Z druhnami Anitą Wojnarowicz, Pamelą Stopa i Aleksandrą Kazienko z OSP w Medyce, Kniażycach i Krasiczynie - powiat przemyski, województwo podkarpackie, rozmawia Zdzisław Wójcik.
Z.W.: Kiedy pierwszy raz usłyszałaś o OSP?
A.W: Pierwszy raz o OSP usłyszałam mając 15 lat, aczkolwiek śmiało można rzec, że w miejscowości, w której mieszkam od wielu lat prężnie działa OSP. Przez uczestnictwo w uroczystościach odbywających się na terenie wsi, gminne zawody strażackie, liczne akcje ratowniczo-gaśnicze, dane mi było słyszeć o tej jednostce od dawna.
P.S.: W zasadzie o OSP słyszałam od dzieciństwa. Mój dziadek Józef był wiernym działaczem OSP Kniażyce. Przez jakiś czas pełnił funkcję prezesa. Gdy byłam mała, dziadek często zabierał mnie i moich kuzynów do remizy. Tam godzinami zachwycaliśmy się wozem strażackim i sprzętem, którego było sporo.
A.K.: Nie było momentu, żebym nie wiedziała o jej działalności. Od kiedy pamiętam, tata był prezesem OSP w Krasiczynie, co za tym idzie wychowałam się w duchu niesienia pomocy innym. Już jako przedszkolak prosiłam tatę, żeby zabierał mnie ze sobą na zawody strażackie. Uwielbiałam podziwiać to widowisko. Lubiłam też usiąść za kółkiem wozu strażackiego, choć z reguły to chłopcy bardziej palą się do tego. Mnie to nie przeszkadzało, czułam dumę z tego, iż mój tata jest strażakiem. Sama także bardzo chciałam uczestniczyć w tej niezwykłej działalności.
Z.W.: Ile miałaś lat, gdy wstąpiłaś do tej organizacji?
A.W.: Siedemnaście. Pasją zarazili mnie starsi znajomi, m. in. obecny prezes OSP Medyka Dawid Chachura, który zaprosił mnie na spotkanie członkowskie. Druh Dawid pełni służbę w Komendzie Miejskiej PSP w Przemyślu, w Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej. Strażakiem zawodowym w tej Jednostce jest także członek naszej OSP druh Michał Szydłowski, który chętnie dzieli się z nami bogatym doświadczeniem zawodowym. Wiem, że druh Michał jest zasłużonym krwiodawcą i należy do klubu HDK PCK „Płomyk” przy KM PSP. Miałam wiele obaw przed wstąpieniem w szeregi OSP, ale moja odwaga zwyciężyła. Coraz częściej zaczęłam spędzać czas w remizie, w której gromadziło się wielu młodych strażaków oraz starszych wiekiem.
P.S.: Pierwsze zawody sportowo-pożarnicze, w których brałam udział odbyły się gdy miałam 16 lat. Właściwie to była data wstąpienia do organizacji. Natomiast po uzyskaniu pełnoletniości i złożeniu przyrzeczenia, stałam się druhną. Do działania inspiruje mnie postawa druha Aleksandra Dzimiry, który jest Komendantem Gminnym ZOSP RP Gminy Fredropol, sołtysem sołectwa Kniażyce, wiceprezes Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Kniażyc, honorowym dawcą krwi. Druh Dzimira udziela Oddziałowi Rejonowemu PCK w Przemyślu znaczącej pomocy podczas corocznych pielgrzymek HDK PCK do Kalwarii Pacławskiej oraz spotkań integracyjnych krwiodawców z Podkarpacia.
A.K.: Od mniej więcej 14-go roku życia świadomie chciałam zasilić szeregi OSP. Podczas wakacji w 2012 r. wyjechałam na obóz Młodzieżowych Drużyn Pożarniczych. Podobnie było przez kolejne 3 lata. Zdobyłam wiedzę i doświadczenie. Miło wspominam ten okres. W tym czasie wstąpiłam do OSP w Krasiczynie. Po ukończeniu 16-go roku życia, zdobyłam brązową, srebrną i złotą odznakę MDP. Na ostatnim obozie byłam Dowódcą Sekcji Dziewcząt. Co mi to dało? Zdobyłam nowe doświadczenia, sprawdziłam się w roli dowódcy.
Z.W.: Co wpłynęło na chęć zdobycia odpowiedniego przeszkolenia uprawniającego do udziału w akcjach ratowniczo-gaśniczych?
A.W.: Przebywanie w gronie strażaków, którzy już byli po licznych szkoleniach i kursach, co pozwalało im na udział w akcjach. Dzięki ich opowieściom o zdarzeniach, jakie miały miejsca i ich bogatemu doświadczeniu, bez chwili zastanowienia podjęłam decyzję, że chcę być taka, jak oni i bez przeszkód nieść pomoc innym. Po osiągnięciu pełnoletniości, ukończyłam stosowne szkolenia. Po tym już mogłam bezpośrednio uczestniczyć w akcjach ratowniczo-gaśniczych. Postanowiłam też zostać Honorowym Dawcą Krwi. Moje oddanie się działalności w straży, w dużym stopniu przyczyniło się do poznania mojej drugiej „połówki” – druha Grzegorza Karasia, z którym wspólnie dzielimy jedną pasję – zamiłowanie do pożarnictwa. Na moim przykładzie powiedzieć można, że poprawnym stwierdzeniem jest, że straż łączy ludzi.
P.S.: Pod koniec gimnazjum, gdy trzeba było zdecydować o szkole średniej, poczułam, że służby mundurowe to jest to, co chcę robić w życiu. Brałam pod uwagę chęć pracy jako zawodowy strażak, dlatego też gdy pojawiła się propozycja szkolenia uprawniającego do udziału w akcjach ratowniczo-gaśniczych, nawet się nie zastanawiałam nad udziałem.
A.K.: Niestety, nie miałam jeszcze okazji odbyć odpowiedniego przeszkolenia, gdyż dopiero w ub. roku skończyłam 18 lat. Myślę o tym i jak tylko nadarzy się okazja, to odbędę stosowne kursy.
Z.W.: Jakie było pierwsze zdarzenie, w którym pomagałaś potrzebującym?
A.W.: Hm… pierwszą akcją, w której w pełni uczestniczyłam była powódź w Ropczycach, kilka lat temu. Słysząc dźwięk syreny w ciągu kilku sekund zebrałam się i wybiegłam z domu. Nie spodziewałam się, że będzie to tak poważna akcja. Każdy alarm powoduje przyspieszone bicie serca i zawsze towarzyszy mi adrenalina. Przyjeżdżając na miejsce i widząc straty powodziowe podjęliśmy szereg działań. Z racji tego, że byłam jedyną przedstawicielką płci pięknej (śmiech) myślałam, że ominą mnie prace, typu wypełnianie worków piaskiem, z których były tworzone wały powodziowe. Niestety nie było taryfy ulgowej i musiałam robić to, co mężczyźni. Troszkę się nadźwigałam, gdyż jeden taki worek ważył ok. 25 kg. Nie było łatwo, ale z perspektywy czasu wiem, że było mi to potrzebne. Nie zraziło mnie do bycia dalej w straży, a nawet jeszcze bardziej mnie wciągnęło. Akcja trwała 24 godziny. Wróciłam wykończona, ale zadowolona, że moja praca przyczyniła się do niesienia pomocy tym, którzy ucierpieli w tej klęsce żywiołowej.
P.S.: Niestety nie brałam jeszcze udziału w żadnej akcji ratowniczej. Pierwsza styczność z działalnością OSP to były gminne zawody sportowo-pożarnicze, gdzie z drużyną wywalczyłyśmy pierwsze miejsce. Ten awans zapewnił nam udział w powiatowych zawodach. Nasze największe osiągnięcie to uczestnictwo w wojewódzkich zawodach w Nowej Dębie. Niestety nie udało nam się wygrać. Obecnie już nie startuję, lecz chętnie pomagam młodszym drużynom w ćwiczeniach. Lubię pomagać potrzebującym, dlatego rozpoczęłam już przygodę z honorowym krwiodawstwem. Noszę też przy sobie „Oświadczenie woli”. Zachęcam wszystkich do tego, ponieważ jest to bardzo szczytny cel. Myślę też o zarejestrowaniu się jako potencjalny dawca szpiku kostnego.
A.K.: Już jako niespełna 10-cio latka, podczas organizacji corocznych zebrań sprawozdawczych w OSP Krasiczyn, zawsze chciałam pomagać mamie, która też jest druhną w naszej OSP, pełni funkcję kronikarza, jest także prezesem klubu HDK PCK „Dar krwi” działającego u nas. od 2010 r.. W czym chciałam pomagać? Zwłaszcza w sprawach związanych z gastronomią. Widząc duże zaangażowanie mamy i taty w działalności społeczną, również czułam potrzebę zrobienia czegoś dla ogółu społeczeństwa. Na tamten czas było to jedyne zajęcie jakie mogłam wykonywać i w ten sposób, choć po części, uczestniczyć w życiu OSP. Wiadomo, że z uwagi na mój wiek zbyt wiele nie zdziałałam. Z czasem to się zmieniło i mogłam sprawniej oraz więcej pomagać.
Z.W.: Jak rodzina reaguje na Twoje wyjazdy?
A.W.: Z początku byli przeciwni, ale po osiągnięciu przeze mnie pełnoletniości nie mieli wiele do gadaniaJ Na dźwięk syreny wszyscy domownicy uciekają po kątach, bo robię w domu duże zamieszanie. Zdarzało się nawet, że staranowałam kogoś po drodze, żeby tylko być jak najszybciej przed remizą. Wiadomo, że są pełni obaw, gdy wyjeżdżam na akcje zwłaszcza, że są to same poważne wyjazdy w ostatnim czasie. Nigdy nie wiemy co nas czeka na miejscu. Sama jestem pełna obaw ponieważ często zdarza się, że z małej akcji robi się duża.
P.S.: Rodzina wspiera mnie w moich działaniach. Myślę, że są nawet dumni z tego, co robię. Raczej nie byli zdziwieni z mojego wstąpienia do OSP, ponieważ wiedzieli czym się interesuję i co chcę robić w życiu.
A.K.: Jeszcze nie wyjeżdżam do zdarzeń.
Z.W.: Czy pełniona społecznie służba daje Ci satysfakcję?
A.W.: Tak. Od dziecka chciałam nosić mundur i noszęJ. Lubię pomagać ludziom, choć nie zawsze wychodzi mi to na dobre… ale w życiu tak bywa. Lubię, gdy widać efekty mojej pracy. Cieszy mnie, gdy spotykamy życzliwych ludzi, którzy nie muszą nam dziękować, bo to przecież nasz obowiązek, ale mimo wszystko podchodzą i dziękują… to jest fajne. Nawiązując do powodzi – możliwość pomocy w takich sytuacjach, w których ludzie stracili niekiedy dorobek życia, daje bardzo dużą satysfakcję. Należę do OSP w Medyce od 1 września 2007 r.( leci dziewiąty rok). Jako strażak biorę udział w akcjach ratowniczo – gaśniczych; posiadam szkolenie strażaków ratowników OSP, szkolenie dowódców OSP, szkolenie z zakresu ratownictwa technicznego dla strażaków ratowników OSP. Jeśli chodzi o oddawanie krwi, mimo tego, że wielu ludzi mi to odradza, nie mam zamiaru zaprzestać tej pięknej działalności, zwłaszcza, że mam grupę krwi 0 Rh-, której często brakuje w banku krwi. Oddaję krew regularnie. Mam już na swoim koncie ponad 10 l. Jestem zasłużoną honorową dawczynią krwi. To daje mi ogromną satysfakcję. Połowa druhen i druhów z mojej jednostki oddaje honorowo krew. Należymy do klubu HDK PCK :”Ogniki”, który działa od 11 lat. Prezesem klubu jest zasłużony krwiodawca druh Daniel Nuckowski. Jestem również zarejestrowana jako potencjalny dawca szpiku kostnego, posiadam „Oświadczenie woli”. Cieszę się, że od lat mogę jeździć z druhnami i druhami do Kalwarii Pacławskiej, gdzie odbywają się Podkarpackie Pielgrzymki OSP i PSP.
P.S.: Oczywiście, że tak. Pomoc ludziom i ich wdzięczność za jej otrzymanie zawsze daje satysfakcję. Jako jednostka pomagamy również przy organizacji czy zabezpieczeniu różnych imprez m.in. kulturalnych oraz wydarzeń w naszej wsi, także z udziałem wiernych . Nie zapominam dziękować za dar mojej służby bliźniemu. Od wielu lat jeździmy jako strażacy do naszej Matki Bożej Kalwaryjskiej wyrazić wdzięczność za opiekę i prosić o dalszą pomoc w tej posłudze. Pięknym spotkaniem strażaków ochotników i zawodowych jest coroczna Podkarpacka Pielgrzymka do Kalwarii Pacławskiej.
A.K.: Myślę, że nie ma lepszego powodu do czucia się spełnionym niż myśl, że pomogło się potrzebującej osobie. Działalność społeczna jest dla mnie czymś bardzo ważnym. Od czasów „podstawówki” mocno się w nią angażuję i bardzo to lubię, choć czasami dobro ogółu wymaga wielu poświęceń. Wiem to i z obserwacji rodziców i z własnego doświadczenia, gdyż w ub. roku szkolnym pełniłam funkcję przewodniczącej Samorządu Uczniowskiego II LO im. Kazimierza Morawskiego w Przemyślu. Cieszę się z tego, że co roku wyjeżdżamy do Kalwarii Pacławskiej na Podkarpacką Pielgrzymkę Strażaków. Kiedyś byłam nawet w poczcie sztandarowym. W tym roku planuję oddać krew. „Oświadczenie woli” mam przy sobie. O zarejestrowaniu się jako potencjalny dawca szpiku myślę.
Z.W.: Jakie masz zainteresowania?
A.W.: Interesuje mnie wszystko co jest związane ze Strażą PożarnąJ Krótko i na temat (śmiech). W międzyczasie lubię usiąść z dobrą książką i na chwilę oderwać się od rzeczywistości.
P.S.: Lubię podróżować, poznawać nowe miejsca, nowych ludzi. Lubię chodzić po górach i podziwiać piękne widoki. Chętnie spotykam się ze znajomymi, z którymi organizujemy sobie wypady na narty, rowery czy gramy w piłkę siatkową.
A.K.: Interesuję się sztuką oraz nie wyobrażam sobie życia bez ołówka, czy pędzla w ręce,. Tworzenie prac artystycznych pozwala mi się odprężyć i przelać na papier to, co mam do powiedzenia. W Ogólnopolskim Konkursie Plastycznym „Zapobiegajmy Pożarom”, w eliminacjach wojewódzkich w roku 2014 zdobyłam III miejsce, rok później wyróżnienie. W 2015 r. uczestniczyłam w Warsztatach Artystycznych w Supraślu, zorganizowanych przez Zarząd Główny ZOSP RP. Jestem Laureatką. konkursu „Krokusy 2013” – XI Spotkania Profilaktyczne. Otrzymałam tam nagrodę za wykonany przeze mnie komiks, w kategorii dowolnej, pod tytułem: „Niespodzianka”. Komiks przedstawia historię dziewczyny, która popadła w nałóg narkotykowy, co doprowadziła ją do śmierci. W wolnych chwilach również biegam. W biegu ulicznym „Przemyska Dycha” w kategorii OSP - Kobiet w roku 2014 r. zdobyłam III miejsce, a w 2015 r. uplasowałam się na IV pozycji. Bieganie sprawia mi satysfakcję, że muszę pokonywać własne słabości. Udowadniam też sobie, że ciężką pracą można zdobyć wiele. To co osiągniemy, zdziałamy, zależy tylko i wyłącznie od nas samych. Możemy przenosić góry, jeśli tylko znajdziemy w sobie siłę i przede wszystkim chęć działania.
Z.W.: Twoje plany na przyszłość.
A.W.: W przyszłości zamierzam poszerzać swoje kwalifikację biorąc udział we wszystkich możliwych kursach i szkoleniach, które otworzą przede mną drogę rozwoju zawodowego.
P.S.: Znaleźć pracę, która byłaby związana z pomocą innym ludziom, najchętniej w służbach mundurowych. Oczywiście dalej chcę działać w OSP.
A.K.: Obecnie jestem przed napisaniem najważniejszego dla mnie, jak dotąd, egzaminu, matury. Po zakończeniu szkoły planuję kontynuować naukę na studiach. Będzie to architektura lub architekturA wnętrz. W przyszłości chciałabym łączyć przyjemne z pożytecznym, zarabiać, lecz również, wykonywać mój zawód z pasją. Myślę, że obrany przeze mnie kierunek da mi tę możliwość. Z pewnością nie porzucę również działalności społecznej, gdyż od zawsze mi towarzyszyła, a w chwilach, wolnych, czy wymagających odstresowania, pewnie nadal będę „wskakiwać” w adidasy i ruszać przed siebie.
Z.W.: Twoja dewiza życiowa.
A.W.: „Pamiętaj, że wszystko, co uczynisz w życiu, zostawi jakiś ślad. Dlatego miej świadomość tego, co robisz”.
P.S.: „Trzeba być sobą i brać życie pełnymi garściami. Nie udawajmy ludzi, którymi nie jesteśmy, bo krzywdzimy samych siebie, a często też innych”.
A.K.: „To, że urodziłeś się jaskółką nie oznacza, że nie możesz latać jak orzeł, nadal nią będąc”.
Z.W.: Dziękuję za rozmowę i życzę pomyślności w życiu prywatnym i w społecznej służbie.
Słowa pouczają, przykłady pociągają. Ktoś kiedyś powiedział: „Świeca nic nie traci, jeżeli służy do zapalenia innej”. Kornel Makuszyński mówił: „Mądrym być to wielka sztuka, ale dobrym jeszcze większa”.
Z okazji Dnia Kobiet, w imieniu mł. bryg. Daniela Dryniaka pełniącego obowiązki Komendanta Miejskiego PSP w Przemyślu życzę wszystkim Paniom, aby ukazywały świat wartości własnym przykładem, aby nigdy nie zabrakło Wam zapału w służbie bliźniemu, a czynione przez Was dobro zachęcało dziewczęta do wstępowania w szeregi OSP.