Skip Navigation
 

OD 10 LAT ODDAJĄ NIE TYLKO KREW

Od 22 do 24 marca 2010 roku strażacy-krwiodawcy podarowali 340 czekolad dzieciom z Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej w Nienadowej, Domu Dziecka „Moja Rodzina” w Prałkowcach i z Niepublicznego Przedszkola im. bł. E. Bojanowskiego SS NMP NP w Przemyślu.
Każdy po oddaniu 450 mililitrów krwi, otrzymuje 9 czekolad, czyli tzw. bombę kaloryczną na wzmocnienie. 10 lat temu, strażacy-krwiodawcy z klubu Honorowych Dawców Krwi PCK „Płomyk” działającego przy Komendzie Miejskiej PSP w Przemyślu, postanowili, że będą zbierać czekolady i przekazywać je dzieciom i potrzebującym. Tegoroczna X akcja „Krew-czekolada” prowadzona była od 2 stycznia do 18 marca 2010 r. 36 członków klubu oddało 16 litrów krwi.
Podczas spotkań, strażacy opowiadali dzieciom o swojej służbie i zaprezentowali sprzęt. Przy okazji uczyli zasad bezpieczeństwa przeciwpożarowego.
W spotkaniu z dziećmi i młodzieżą z Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej uczestniczyli: Jacek Grzesik, Paweł Majewski oraz Zdzisław Wójcik, prezes „Płomyka”. Opuszczając gościnne progi placówki zapytałem Pawła o wrażenia. Bez wahania odparł: ”Cieszę się, że mogliśmy im sprawić odrobinę radości tym spotkaniem”.
Podczas pogadanki w Domu Dziecka „Moja Rodzina” obecni byli: Marcela Kowalska, Sebastian Kowalik, Stanisław Serafin i Z. Wójcik. Spotkanie przebiegło w serdecznej atmosferze, a spontaniczność słuchaczy nas po prostu… rozbroiła.
Zupełnie inny wymiar miała nasza kolejna wizyta, tym razem u prawdziwie młodych ludzi w przemyskim przedszkolu. „Podziwiałem to, jak dzieci potrafiły grzecznie słuchać i ładnie odpowiadać na niełatwe pytania zadawane im przez nas. Cieszę się, że interesuje je działalność strażaków” – wyznaje Grzegorz Perżyło. Z kolei Sebastian Głuszak był mile zaskoczony wiedzą posiadaną przez „maluchy” i faktem, że tak swobodnie prowadziły z nami konwersację.
Udało mi się zachęcić do podzielenia się wrażeniami Andrzeja Ulmana, który nie pierwszy raz uczestniczył w akcji „Krew-czekolada”. „Było to zupełnie nowe przeżycie, gdyż tym razem dzieci miały zaledwie 4-6 lat. W pierwszej chwili na twarzach dzieciątek, patrzących na rosłych strażaków ubranych w koszarowe mundury, widać było lęk, niepewność, obawę, a nawet strach. Nie wiedziały bowiem, co je czeka” – opowiada Andrzej. Po chwili dodaje: „Jednak taki stan rzeczy nie trwał długo. Już po kilku minutach rozmowy minęła niepewność, a na twarzach pojawił się uśmiech. Po kolejnych kilkudziesięciu czułem, jakbym tworzył razem z nimi, z kolegami oraz siostrami-opiekunkami jedną wielką rodzinę. Opowiadanie o pracy strażaka oraz odpowiednie podejście sprawiło, że dzieci nie miały żadnych zahamowań w zadawaniu pytań oraz ubieraniu munduru bojowego. Na samym końcu rozdaliśmy czekolady”. Podsumowując stwierdza: „Takie spotkanie z dziećmi uświadomiło mi, że jedno oddanie krwi pomaga drugiemu człowiekowi w dwojaki sposób. Nie tylko ratuje komuś życie, ale podarowaniem dzieciom czekolad, które otrzymujemy po oddaniu krwi, możemy sprawiać drugiemu człowiekowi tyle radości. Dla nas dorosłych jest to zwykła czekolada, a dla „maluchów” jednak coś więcej. Jednorazowe oddanie krwi nic nas nie kosztuje, a jego wartość dla potrzebującego człowieka jest nie do opisania”.
Zdaniem wychowawców i sióstr, obecnych również na spotkaniach, dzieci skorzystały bardzo wiele: zapoznały się z tematyką bezpieczeństwa nie tylko pożarowego, miały możność spotkać się bezpośrednio z prawdziwymi strażakami, obejrzeć sprzęt ratowniczy, kronikę Komendy Miejskiej PSP, zadać szereg pytań i jeszcze otrzymały słodycze. Dziękuję Panu Bogu za to, że dane mi było przeżyć tak piękną przygodę ze wspaniałymi ludźmi – darczyńcami i biorcami. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób wspierali tę akcję.
W ciągu 10 lat podarowaliśmy dzieciom1820 czekolad tj. 182 kilogramy słodyczy. A ile sprawiliśmy im radości, to tylko one wiedzą.

Tekst Zdzisław Wójcik
zdjęcia Paweł Majewski, Sebastian Kowalik, Stanisław Serafin, Andrzej Ulman i Zdzisław Wójcik
  
 
 
« powrót|drukuj